Wyzwanie blogowe

To chyba najtrudniejsze z wyzwaniowych “zadań” – bo jakoś trudno mi sobie przypomnieć jakąś rzecz, której całkiem nie umiałam miesiąc temu, nauczyłam się i teraz już umiem.

Owszem, są rzeczy których stale się uczę i osiągnęłam nawet jakiś postęp – chodzę od września na kurs rysunku, bardzo profi i w o ogóle, uczą rysować ołówkiem i nie tylko, cieniowanie, bryły, perspektywa, na początku byłam przerażona, potem przerażona i załamana, że nigdy w życiu mi nic nie wyjdzie, a teraz doszłam do etapu, że cieszę się z machania ołówkiem/pędzlem oraz z tego, że może cały szkic niekoniecznie dobrze pod względem perspektywy i proporcji, ale garnek wyszedł fajosko. I np. wczoraj rysowaliśmy postać siedzącej modelki, podeszłam do tego na zasadzie “a co mi szkodzi, najwyżej mnie zabiją śmiechem”, tymczasem narysowałam człowieka podobnego do człowieka! Proporcje dobre! Cieniowanie dobre, wyszedł mi normalnie trójwymiar, widać, z której strony światło pada (moje dziecko poznało). Nawet mój mąż się zdziwił, skąd ja tak umiem rysować? No nie wiem, nie nauczyłam się przez te dwa miesiące, z czego modelkę rysuję drugi raz? A może jednak? Niemniej jednak nie mogę powiedzieć, że się już całkiem nauczyłam rysować, więc nie wiem, czy to się nadaje na wyzwanie.

Albo z innej beczki – pieczenie ciasteczek owsianych. No owszem, miesiąc temu ich nie piekłam, ale cały proces “uczenia się” polegał na znalezieniu w sieci dziesięciu przepisów, dokonaniu pewnej kompilacji i zrobieniu ciasteczek. Które wyszły bardzo pyszne. Więc umiem piec ciasteczka owsiane, ale co to z drugiej strony za umiejętność?

Albo z jeszcze innej beczki – kiedyś umiałam robić na drutach, nie jakoś świetnie (do etapu dwukolorowych robótek nigdy nie doszłam), ale oczko lewe, oczko prawe, rozpocząć, zakończyć, rękawiczki nawet kiedyś sobie zrobiłam, więc. Od bodajże liceum nie tykałam się drutów i trochę mi wywietrzała ta wiedza, którą dziś sobie odświeżyłam dzięki uprzejmej pomocy Google – czy to znaczy, że nauczyłam się od nowa?

Bardzo trudne rozważania. Ale wiem! W moim rysowaniu-doodlowaniu pomagam sobie pinterestem, i tam niedawno znalazłam bazgrołki nazywane “dangles”, a jak znalazłam, to i spróbowałam narysować. I wymyśliłam własne zastosowania, więc uważam, że to się jak najbardziej liczy jako nauczenie się, w pełni tego słowa znaczenia 🙂 Przykłady bazgrołków “dangles” poniżej:

Dangles

I jako ramka do choinki na świąteczną kartkę:

Dangles choinka

A odpowiedź na pytanie, które być może się pojawi: Do czego to służy? brzmi: Do niczego. Jest to absolutnie niepotrzebne, oraz, jak twierdzi codziennie mój wewnętrzny krytyk “bez sensu”, ale za to sprawia mi przyjemność rysowanie tego, co uważam za wystarczające uzasadnienie.

Teraz idę sprawdzić, czegóż to nauczyły się przez ostatni miesiąc pozostałe uczestniczki wyzwania blogowego 🙂

11 Responses to “Wyzwanie blogowe dzień czwarty”

  1. Bardzo podobają mi się te “dangles”. Oj gdybym ja potrafiła rysować …

    Megida

  2. To wymaga tylko narysowania kresek, a później do nich kółeczek, trójkątów, rombów… Wystarczy zacząć, ale wciąga!

    Madzia-

  3. Bardzo fajne są te Twoje rysunki! Myślę, że nadal powinnaś się szkolić w zakresie rysunku, bo kto wie może coś w tym kierunku będziesz później robić 😉

    Martynosia

  4. Nauka rysunku. Faktycznie kiedyś była na mojej liście rzeczy do zrobienia.. Chyba tam wróci 🙂 A jeśli wszystko mielibyśmy robić z sensem, to czymże byśmy się różnili od… robotów? 🙂

    Sylwia

  5. kurs rysunku brzmi nieżle, a dangles i Twoje mandale są piękne 🙂
    buziaki
    Asica

    asica.p

  6. Świetne zastosowanie dangles 🙂
    I super że widzisz postępy w swoim rysowaniu 🙂

    rumianek

  7. Jej, ta choinka na rysunku piękna! 🙂 Też kiedyś robiłam na drutach (jeszcze w podstawówce), ale gdy minął mi szał na robienie szalików dla misiów, przestałam 😛 Potem tata wykorzystał moje druty do przetkania rury do odkurzacza… No comments xD

    xkeylimex

  8. kursu rysunku zazdraszczam ogromnie, ja niestety kompletnie nie mam jak (popołudniowa praca), ale sama robię co mogę 🙂
    a jeżeli coś sprawia przyjemność i pomaga przetrwać codzienność, to zdecydowanie MA sens! 🙂

    coco.nut

  9. Takie kartki mogłabym wysyłać bliskim na święta, ekstra są!

    Kasiunia K-P

  10. Bardzo ładne. Pozdrawiam.

    Anna

  11. Ciekawa sprawa z tymi bazgrołami. Musze się tym zainteresować:)

    Vandrer Uggle

Leave a Reply