Katasiaczek znalazła cudowny skrap do zliftowania, autorstwa Ingvild, taki:

Their love

Sama zliftowała go praktycznie ze stuprocentową dokładnością, ja byłam trzecia i powstało coś takiego:

Love

Love2

Love3

Love4

A na przykładzie skrapa Ingvild i naszych liftów nasunęły mi się przemyślenia.
Zobaczcie, jak w oryginalnej pracy każdy szczegół podkreśla treść, temat. Tytuł “Ich miłość” i zdjęcia, stare, być może dziadków autorki. To, co jest wokół nich (stare zadrukowane kartki wychylające się z rozdarcia, stalowoszara, jakby przyszarzała wstążka, pokryte patyną dwa serca, zegar, przeszycie na dole strony) to nie są przypadkowe ozdoby, bo każda z nich niesie jakąś treść, uzupełniającą historię ze zdjęć, wydobywa jakiś jej element – dawność, wzajemność, upływ czasu itd.

A po zliftowaniu i zamianie zdjęcia na inne – te wszystkie elementy tracą swoje znaczenie, stają się tylko tak sobie doczepionymi ozdobnikami, zapełnieniem strony. Skrap nie przestaje być ładny, ale traci sens, przestaje mieć tak dużo znaczeń. I pomyślałam sobie, że ciekawe byłoby zrobienie liftu, który z jednej strony zachowałby układ elementów na stronie, czyli wizualne podobieństwo, a z drugiej – był inny pod względem treści. Np. zdjęcie pary nastolatków: w przedarciu na górze pognieciona strona z komiksu, zamiast przeszycia – spięcie agrafkami, zamiast delikatnej wstążki – sznurówka, wszystko w bardziej jaskrawych kolorach itp. Bo ładne, ozdobne skrapy są ładne i miło się je ogląda, ale sama się przekonałam już wiele razy, że największe wrażenie robią te prace, w których jest coś jeszcze oprócz urody obrazka.

Drugą moją refleksją po kilku łańcuszkach skrapliftowych, w których brałam udział jest: nie róbmy z ładnych skrapów – brzydkich skrapów! Jak pisał kiedyś Barańczak w odniesieniu do tłumaczenia wierszy: “W przekładzie najważniejsze jest, żeby dobry wiersz pozostał dobrym wierszem. Nie tłumaczmy dobrej poezji na złą poezję! A już tym bardziej nie tłumaczmy poezji na prozę.” Czyli to, co powstaje w naszym specyficznym, skrapowym przekładzie – ma być nadal ładnym, dobrym, spójnym skrapem. Wystarczy trochę staranności, przemyślenia, dokładności – żeby nie tylko przyczepić zdjęcie i ozdoby w odpowiednich miejscach (to jest plan minimum, ale i tak nie zawsze realizowany), ale też jakoś tę pracę wykończyć, zamknąć, dopieścić (potuszować brzegi, albo jakoś inaczej podkreślić, dobrać kolory, styl dodatków) niech to wszystko tworzy CAŁOŚĆ. A idąc jeszcze krok dalej, tak jak w tym przykładzie, o którym pisałam wyżej – zamiana dwóch zdjęć vintage na zdjęcie współczesnych nastolatków niech pociągnie za sobą zmianę całego stylu skrapa, żeby ta całość miała charakter i znaczenie.

Tak naprawdę to oczywiście nie zawsze musi tak być, wystarczającym uzasadnieniem liftowania może być chęć odwzorowania, zabawy, spróbowania się i nie każdy skrap musi zaraz mieć przesłanie. Ale skoro już mnie takie przemyślenia dopadły, to się podzieliłam, a co.

6 Responses to “Little love plus rozważania o naturze liftu”

  1. I wiesz co Tores, podzielam twoje przemyslenia, moze włąśnie dlatego nie robie liftów i nie przapadam za nimi, bo własnie poprzez liftowanie można stracić całość sensu pracy oryginalnej. a przykład z ta stroną w wersji dla nastolatków jest przedni-az prosi sie pokusić po taki własnie lift.
    Pozdrawiam 🙂

    MonaLisa

  2. Ja osobiście nie zgadzam się z interpretacją “scrapliftingu”, ze im bardziej podobnie, tym lepiej. Moim zdaniem najlepsze są takie, gdzie podobieństwo widac dopiero na drugi rzut oka.

    kayla

  3. Kayla, ale zgodzisz się z moją podstawową tezą, że skrap, który zrobimy liftując, powinien być ładny, a nie brzydki? 🙂 Bo generalnie o to mi chodzi. A stopień wierności jest już sprawą dowolną – jak się bierze udział w liftowym łańcuszku warto chyba bardziej się trzymać oryginału, żeby coś zostało dla następnej osoby w kolejce, a jak się robi lifta dla siebie – właściwie każde odstępstwo czy zamiana są dozwolone, przecież to ma być twórcza zabawa, a nie niewolnicze kopiowanie.

    Madzia-

  4. Oczywiscie, że sie zgadzam z podstawowa tezą, a nawet idę jeszcze dalej 😀
    Każdy scrap, nie tylko liftowany powinien byc raczej ładny niz brzydki 😉
    a niewolnicze kopiowanie wręcz mi sie nie podoba (jak ktos lubi, jego sprawa, mnie nie kusi zupełnie, natomiast scraplift “nieoczywisty” wciąż jest na mojej liscie rzeczy do zrobienia).

    Kayla

  5. To, że każdy skrap powinien być ładny to wiadomo 🙂 Jednak jest pewna różnica między skrapem własnym, a liftowanym: przy robieniu własnego ma się tylko jeden cel – żeby było ładnie (cokolwiek to dla nas w danej chwili znaczy). A przy tworzeniu liftu pojawia się cel drugi – odtworzenie (w większym lub mniejszym stopniu) oryginału. I mi chodzi właśnie o to, żeby ten drugi cel nie przesłaniał pierwszego, co czasem ma miejsce.

    Madzia-

  6. O i tu się z Wam zgodzę. Scrap musi być ładny. Ja uwielbiam liftować wiernie. Może to dlatego, że nie zawsze mam wizję ozdobienia konkretnego zdjęcia, a zliftowana praca jakoś mi pasuje. MAdziu :* za to, że potrafisz tak fajnie interpretować scrapy. Normalnie Twoje rozważania otworzyły mi oczy na to jak oglądam niektóre prace.

    katasiaczek

Leave a Reply