Mam w kuchni wielką, pustą ścianę. Chciałabym powiesić na niej coś ładnego, wymyśliłam sobie obrazki kawowo-herbaciane. Zamierzam je zrobić z ATC o odpowiedniej tematyce, ogłaszam więc niniejszym KONKURS!

Aby wziąć udział w konkursie należy wykonać ATC (jedno lub więcej) o kawie lub herbacie i przesłać je do mnie pocztą polską. Nie ma wyznaczników dotyczących kolorystyki, użytych materiałów itp – pełna dowolność (ograniczeniem jest rozmiar – szczegółowe informacje na temat technicznego aspektu tworzenia ATC można znaleźć w odpowiednim wątku na forum Scrappassion). Spośród wszystkich otrzymanych prac wylosuję jedną, której autorka otrzyma nagrodę. A z wszystkich ATC (albo ile mi się tam zmieści) zrobię obrazki 🙂
Na prace czekam do Wielkanocy, dokładniej do 10 kwietnia, 11 zrobię losowanie.

Przygotowana już nagroda wygląda tak:

Kawa i herbata

Na czekoladki

Kawa i herbata nie wymagają chyba komentarza, natomiast pudełko będzie tym razem zawierało niespodziankę nie skrapową, ale słodką, czekoladową.

Zapraszam gorąco do udziału w konkursie, przyznam, że bardzo zależy mi na nazbieraniu prześlicznych obrazeczków, z których będę mogła sobie skomponować oryginalną ozdobę do kuchni. Mam nadzieję, że nagroda jest ciekawa i samo wyzwanie również.

Pytania, wątpliwości i uwagi proszę zamieszczać w komentarzach, będę reagować na bieżąco.

Edit: Jakby ktoś chciał mi wysłać ATC, a nie miał adresu, to proszę o sygnał na PW na forum albo mailem na magda małpa list peel.

Biel

2009-03-06

Dzięki Katasiaczkowi mamy na forum kolejne świetne wyzwanie, tym razem ekspresowe. Pierwszym tematem była “Biel i tylko biel” – należało zrobić coś wyłącznie w białym kolorze. Zrobiłam (skrap 30×30) i przyznam, że jestem bardzo zadowolona z efektu. Skoro nie można poszaleć z kolorami, trzeba było bardziej postawić na faktury i dodatki – wreszcie poszła w ruch moja kółkowa wytłaczarka, pojawiło się wypełnione koralikami kółeczko (pomysł zgapiony od Finn). Jak na mnie to dużo tam różności – chociaż co to za faktury i warstwowość w porównaniu chociażby do pracy Urticy

Biel

Biel 2

Jestem już zmęczona zimą i jakoś niespecjalnie mam ochotę skrapować zimowe fotki – a akurat teraz mam ich najwięcej. Na dodatek jadą do mnie (chyba?) Gizmowe śnieżynki. Tak sobie myślę, że chyba w końcu się odważę i zamiast cykać pojedyncze skrapy zrobię po prostu zimowy album. Zwłaszcza, że wszystkie prace z “białego” wyzwania mocno mnie zainspirowały. Jest to ciekawa koncepcja 😉

Maraton start

2009-03-05

Według pierwszej Maratonowej mapki, autorstwa Rydii, zrobiłam małego skrapka (21×23 cm). Róż wrócił, ale musiałam, bo zdjęcie mi kazało. Mapka tym razem potraktowana raczej dowolnie.

Parasol

Parasol2

W Nulkowej edycji równoległego skrapliftu liftowałyśmy pracę Badanki – bardzo kolorową. Kolory to jest to, czego mi teraz potrzeba, więc sobie je zachowałam, chociaż resztę potraktowałam swobodniej, wg przepisu Kayli – żeby lift był podobny dopiero na drugi rzut oka.

Tort

PS. Nadal potrzeba mi wyzwań i terminów, żeby się do pracy zabrać, więc postanowiłam wziąć udział w Maratonie Skrapowania 🙂

Skrap konkursowo-liftowy “W krainie bieli”:

Zima

Zima2

Wszystkie lifty (z jednego oryginału) można zobaczyć w galerii na forum, a wszystkie (fantastyczne) prace konkursowe – na Craftowie (zapraszam do głosowania).

Żyj kolorowo

2009-02-25

Niebieski niebieskim, ale też nadal mam parcie na jaskrawość. I jeszcze chyba zaczynam doznawać natchnień, nie wiem, to się da jakoś leczyć? W każdym razie wczoraj w nagłym przypływie powstała taka malutka (10×10 cm) karteczka:

Motyl

Fajna, nie? 🙂 Niewykluczone, że zrobię jeszcze kilka podobnych (nie mam pojęcia po co, chyba dla radości patrzenia na połączenie zieleni z żółtym i pomarańczowym).
Zgłoszę ją na aktualne wyzwanie motylowe na AntyGirlz (rozbestwiłam się, bo poprzednia praca, którą zgłosiłam, została wyróżniona, fiu fiu).

Dobrze, że mi Ulka przypomniała, bo miałam się jeszcze pochwalić nowym firmowym stempelkiem 🙂 , który wygląda tak:

Od Tores

A mam go od tej Pani (na specjalne zamówienie).

Niebiesko

2009-02-25

Na skrapowym spotkaniu w Wolinie, u niesamowicie gościnnej Dory, przeszłam w niebieską fazę mojej twórczości. Być może dlatego, że nie wzięłam innych papierów 😉 Głównym dziełem był planowany od dwóch lat ślubny album dla mojego brata, który robiłam całą sobotę i ZROBIŁAM. Pokażę jak dokończę okładkę i dostarczę całość właścicielom. A w niedzielę powstała niebieska kartka, lift z Uhk:

Niebieska

Oraz większa część tego:

Przód:

Chwile1

Tył:

Chwile4

I środkowe strony:

Chwile2

Chwile3

Jak widać jest to okładka – do skrapów takich bardziej wspominkowych, nie z bieżących zdjęć. Już zamknęłam tam kilka zrobionych w zeszłym roku prac i jest pięknie. Wymiary: 21×23 cm. Jak również widać na przedniej okładce zawijas jest tekturowy (Maya Road, thx Uhk), a na tylnej – wycinany przeze mnie, a to już nie to samo (z czego to cytat?).

Katasiaczek znalazła cudowny skrap do zliftowania, autorstwa Ingvild, taki:

Their love

Sama zliftowała go praktycznie ze stuprocentową dokładnością, ja byłam trzecia i powstało coś takiego:

Love

Love2

Love3

Love4

A na przykładzie skrapa Ingvild i naszych liftów nasunęły mi się przemyślenia.
Zobaczcie, jak w oryginalnej pracy każdy szczegół podkreśla treść, temat. Tytuł “Ich miłość” i zdjęcia, stare, być może dziadków autorki. To, co jest wokół nich (stare zadrukowane kartki wychylające się z rozdarcia, stalowoszara, jakby przyszarzała wstążka, pokryte patyną dwa serca, zegar, przeszycie na dole strony) to nie są przypadkowe ozdoby, bo każda z nich niesie jakąś treść, uzupełniającą historię ze zdjęć, wydobywa jakiś jej element – dawność, wzajemność, upływ czasu itd.

A po zliftowaniu i zamianie zdjęcia na inne – te wszystkie elementy tracą swoje znaczenie, stają się tylko tak sobie doczepionymi ozdobnikami, zapełnieniem strony. Skrap nie przestaje być ładny, ale traci sens, przestaje mieć tak dużo znaczeń. I pomyślałam sobie, że ciekawe byłoby zrobienie liftu, który z jednej strony zachowałby układ elementów na stronie, czyli wizualne podobieństwo, a z drugiej – był inny pod względem treści. Np. zdjęcie pary nastolatków: w przedarciu na górze pognieciona strona z komiksu, zamiast przeszycia – spięcie agrafkami, zamiast delikatnej wstążki – sznurówka, wszystko w bardziej jaskrawych kolorach itp. Bo ładne, ozdobne skrapy są ładne i miło się je ogląda, ale sama się przekonałam już wiele razy, że największe wrażenie robią te prace, w których jest coś jeszcze oprócz urody obrazka.

Drugą moją refleksją po kilku łańcuszkach skrapliftowych, w których brałam udział jest: nie róbmy z ładnych skrapów – brzydkich skrapów! Jak pisał kiedyś Barańczak w odniesieniu do tłumaczenia wierszy: “W przekładzie najważniejsze jest, żeby dobry wiersz pozostał dobrym wierszem. Nie tłumaczmy dobrej poezji na złą poezję! A już tym bardziej nie tłumaczmy poezji na prozę.” Czyli to, co powstaje w naszym specyficznym, skrapowym przekładzie – ma być nadal ładnym, dobrym, spójnym skrapem. Wystarczy trochę staranności, przemyślenia, dokładności – żeby nie tylko przyczepić zdjęcie i ozdoby w odpowiednich miejscach (to jest plan minimum, ale i tak nie zawsze realizowany), ale też jakoś tę pracę wykończyć, zamknąć, dopieścić (potuszować brzegi, albo jakoś inaczej podkreślić, dobrać kolory, styl dodatków) niech to wszystko tworzy CAŁOŚĆ. A idąc jeszcze krok dalej, tak jak w tym przykładzie, o którym pisałam wyżej – zamiana dwóch zdjęć vintage na zdjęcie współczesnych nastolatków niech pociągnie za sobą zmianę całego stylu skrapa, żeby ta całość miała charakter i znaczenie.

Tak naprawdę to oczywiście nie zawsze musi tak być, wystarczającym uzasadnieniem liftowania może być chęć odwzorowania, zabawy, spróbowania się i nie każdy skrap musi zaraz mieć przesłanie. Ale skoro już mnie takie przemyślenia dopadły, to się podzieliłam, a co.

Czego tu brakuje?

2009-02-20

W ramach łańcuszka liftowego zrobiłam skrapa, który mi się właściwie nie podoba. Starałam się zachować podobieństwo do pracy poprzedniczki (nie powiem, że do oryginału, bo z oryginałem to już nie miało praktycznie nic wspólnego, mimo, że byłam dopiero trzecia w kolejce 😉 ), a efekt wyszedł strasznie jakiś taki pusty i bez wyrazu. Zadowolona jestem jedynie z zestawu kolorów, bo jest taki inny niż moje różowości (zauważyłyście, jak dawno już nie zrobiłam nic różowego??).

Sama nie umiem tej pracy wzbogacić i dlatego mam do Was prośbę – możecie mi doradzić? Czego temu skrapowi brakuje, jakie dodatki można tam podoczepiać (i gdzie), żeby mu trochę charakteru dodać? A może zostawić tak jak jest i dać sobie spokój?

Póki co skrap wygląda tak:

Żółty

Aż mi głupio wstawiać na bloga takie nędzarne zdjęcie, ale naprawdę, NAPRAWDĘ, w tych warunkach mieszkaniowo-oświetleniowo-pogodowych nie jestem w stanie zrobić lepszego 🙁 Jak złapię trochę światła, to podmienię.

Skrap zrobiony jest wg mapki Truskawki i wyznaczników ostatniego skraplotka (drzewko, piesek, folia, zawijasek, konturówka, tytuł na górze). Myślałam i myślałam o obu tych wyzwaniach, aż mi coś w mózgu zaskoczyło i wczoraj, w niecałą godzinę, stworzyłam takiego cusia. Chciałam oba te wyzwania potraktować tak niedosłownie, żeby drzewka z mapki niekoniecznie były filcowymi drzewkami itd. Wyszło coś takiego, co mogłabym podciągnąć pod styl naiwny, do którego też się od dawna przymierzałam. Nie mam wyczucia jeśli o tę naiwność chodzi i bardzo możliwe, że eksperyment się nie powiódł, ale w sumie jestem i tak zadowolona. Bo zrobiłam coś innego niż zwykle.

Technicznie: wymiary 30×30, paisleyowe drzewka to naklejki peel-off (pnie dorysowane), folijka jest od stempla journalingowego (napis jest pod spodem, na bazie). I tyle.

Coś