Jeszcze w czerwcu rozpoczęła się pierwsza na forum zabawa w wędrujące albumy. 10 osób chętnych do wymiany znalazło się błyskawicznie i optymistycznie planowałyśmy, że każdy album wróci do właścicielki po ok. 3 miesiącach. Ha ha. Pół roku mija, a albumy, szczerze mówiąc, w lesie. Prawda, że drogę miały przez chaszcze i wądoły, bo to i dwa porody, i początek roku szkolnego, i parę innych przypadłości. Na razie wędrówkę zakończył szczęśliwie jeden jedyny album, należący do Nulki . Ja robiłam w nim stronę ostatnią, bardzo ekspresowo się postarałam i smakowicie grubiutki albumik dziś już można pokazywać publicznie.

Nulka chciała, żebyśmy jej pokazały kawałek siebie. Mój kawałek wygląda tak:

Nulka1

Nulka2

5 Responses to “Wędrujący (bardzo długo) album”

  1. aaaaaaaaaaaa!!!
    Waterhouse – Miranda, kocham ten obraz a w zasadzie tego malarza…ciepło od razu na serduchu, że ty też choć troszeczkę….

    finnabair

  2. To taka wyparta część mojej osobowości 🙂
    Ale prerafaelitów w ogólności to bardzo bardzo, chociaż raczej biernie (kilka albumów na półce stoi).

    admin

  3. jakże bym chciała zerknąć na nie – ja tylko wirtualnie zbieram…to wydruk jest?
    A co do osobowości – staram się nawiązywać kontakt z każda jej częścią, nawet ta wypartą 😉

    finnabair

  4. Ten obrazek w albumie to jest staroć wiekowy – kolorowe ksero sprzed dobrych kilku lat. Dostałam go w prezencie od mojej (wówczas) najlepszej przyjaciółki, z którą razem miałyśmy obłędną fazę na prerafaelitów. Przyjaźń się niestety skończyła, ale obrazek (i sentyment) zostały. Z tego co wiem, również u niej – bo ma ten sam obraz w nagłówku swojego bloga 😉

    admin

  5. Tores, kobieto..dostałam właśnie scrapuszka…..obłędne!!! Kwiczę i z radości pod sufit skaczę…czym sie mogę odwdzięczyć? Jakaś chociaż wskazóweczka…to czarne…..miodzio….już obśliniłam celofan..a rude…ech, nie wiem jak ci dziękować 🙂

    finnabair

Leave a Reply