Korzystając z momentu, kiedy tu na wsi, gdzie jestem, działa internet, wrzucam moje czerwcowe calineczki – niedokończone, bo wyjechałam z domu 28 czerwca i musiałam wcześniej zrobić zdjęcie, ale tworzą się w miarę na bieżąco i w następnym miesiącu pokażę resztę:
Większa wersja TUTAJ, a poniżej poszczególne z bliska:
Niestety okazało się, że w przedwyjazdowym pośpiechu zapomniałam zrobić zdjęcia mojemu kalendarzowemu art journalowi dla UHK Gallery – mimo, że specjalnie wcześniej zrobiłam wpis :/ Ale nic to, pokażę go jak wrócę, a teraz szybciutko publikuję, póki mam połączenie z siecią.
Jeszcze tylko wspomnę, że wypoczywanie z dziećmi jest bardzo męczące. Zwłaszcza na wsi. A może nawet nie, chyba wszędzie dość podobnie męczące.
Ja niestety nie dałam rady w czerwcu 🙁
Za dużo na głowie 🙁
magdalenardo
July 1st, 2013
heh, chyba masz rację 🙂
Barbarella
July 2nd, 2013
“Wypoczywanie z dziećmi jest bardzo męczące” – ha ha, dobre:D A kalendarz jest prawie cały, co bardzo mnie cieszy, bo lubię go oglądać:o) Słońce, plaża… Ach, wakacyjnie u Ciebie!:)
biurkowa
July 2nd, 2013
fantastyczne!!!!! to wlasnie o cos takiego mi chodzilo 😀 tylko nie pamietalam jak sie nazywalo….d a teraz juz wiem – calineczki 😀 dzieki^^
genialne sa :DD
frezja
September 9th, 2013