Naprawdę rzadko miewam fazy na jakiś konkretny styl w scrapbookingu, nie imają się mnie żadne shabby chic-ki ani vintage, ale ten styl śmieciowo-starociowy, który sobie sama nazwałam junk journalowym, cały czas mi pasuje. A skoro pasuje, i tyle rzeczy da się w nim zrobić, to robię. I okazuje się, że mam do pokazania jeszcze jakieś zaległości.
Takie jak np. okładka art journala zrobiona na wymianę na ScrapElektrowni.
Albo taki wpis żurnalowy z okazji lipcowego Dziwnego Święta – Dnia Pozytywnie Zakręconych:
Zużywam przy tym resztki naklejek i papierów, które do niczego innego minie pasują. Same plusy.
Leave a Reply