Jest sobie takie kochane i szalone Babsko, które nazywa się Nulka i na dodatek tworzy. A tworzy w warunkach różnych – spędzając cały dzień w łóżku albo przeciwnie, spędzając całą noc na nogach. Tak czy inaczej efekty tego tworzenia są rewelacyjne. Chciałam tu pokazać trzy Jej skrapy, które zrobiły na mnie wielkie wrażenie.
Pierwszy skrap, wg tej samej mapki co mój jesienny z poprzedniego wpisu. Zobaczcie, to bogactwo wzorów, te barokowe ozdoby, powycinane brzegi (kropeczki, kształty), te ozdobione kropki pod napisem (rewelacja), no i te zdjęcia… Klimat… Niesamowite.
Drugi skrap całkiem inny, minimalistyczny i śmieciuchowaty, bez dodatków, o zupełnie innych emocjach, a przecież tak samo świetny.
I jeszcze jeden, tak strasznie prawdziwy… Przyzwyczajeni jesteśmy, że skrapki z małymi dzidziami są słodkie, bobaskowe, pastelowe, “witaj na świecie” i “sweet baby”. Jasne, że to jest miłe i fajne. Ale jest też taka prawda, że po iluś tam godzinach porodu, kiedy dziecko wreszcie pojawia się na świecie – nie jest pastelowo i słodko. Czasem, jak w przypadku Nulki i Kubusia, jest to środek nocy. Maluszek nie jest czyściutkim i pachnącym niemowlaczkiem z reklamy. Mama jest wykończona i obolała. Ale MIŁOŚĆ jest ogromna. I właściwie nic więcej nie ma znaczenia.
oo po prostu dreszcze mialam jak czytałam to.. szczególnie końcówkę. To prawda, Nulka ma ogromny talent.
xiazka
April 13th, 2008
Cudowne są, patrząc na nie, wiem, że żyję, że czuję, że jestem…piękne!!!
jasminowasia
April 13th, 2008
wiesz co? tak cudownie i wzruszająco podsumowałaś ten ostatni skrapek, że teraz to dla mnie nierozłączny tandem…
Fryne
April 14th, 2008