Ale PatiS zaprosiła mnie do zabawy w “cztery rzeczy”, a że ja lubię o sobie mówić, to czemu nie. Inna sprawa, czy to kogokolwiek interesuje, ale w sumie nie ma obowiązku czytania. To napiszę.

1. 4 miejsca, w których mieszkałam.
Mieszkam całe życie w jednym mieście i tylko w dwóch miejscach – do ślubu z rodzicami, po ślubie z mężem. Grzeczna dziewczynka.

2. 4 miejsca, do których lubię wracać.
Ech, lubię, ale ostatnio nie mam okazji. Ustka i Kraków.
(Yyy, coś nie tak z ilością?)

3. 4 ulubione potrawy.
Placki ziemniaczane. Tarta z warzywkiem (nie mogę robić za często, bo zjadam sama CAŁĄ, nie jestem w stanie przestać zanim się nie skończy). Barszczyk z ziemniakami mamusi i krupnik teściowej. Pierogi ze słodką kapustą. Kotleciki grzybowe z sosem grzybowym. Kopytka z sosem grzybowym. Cokolwiek z sosem grzybowym.
Ja tak mogę jeszcze długo.

4. 4 potrawy, których nie znoszę.
Owoce morza fuuuj. Oliwki. Podrobów nie wymieniam, bo nie uznaję ich za potrawę. Kisiel. Zupa owocowa! Bleee.

5. 4 pasje.
O losie. Scrapbooking. Książki. Wystarcza w zupełności.

6. 4 miejsca, które chciałabym zwiedzić.
Po pierwsze i najważniejsze – JAK NAJWIĘKSZY sklep craftowy. Po drugie San Francisco (niewykluczone, że to by się dało połączyć). Po trzecie brzeg jakiegoś ciepłego, cywilizowanego morza. I może być jeszcze jeden sklep craftowy.

7. 4 seriale, programy, które lubię.
Yyy, w telewizji oglądam wyłącznie Magiel towarzyski i Klan, a i to dorywczo.

8. 4 miejsca pracy.
Biblioteka, inna biblioteka, BOK firmy internetowej.

9. 4 rzeczy, które chciałabym zrobić, przeżyć.
E, to takie “trzy życzenia” są raczej. Mam w planach oskrapowanie tego tematu przed niedzielą, więc po odpowiedź proszę zajrzeć za parę dni.

10. 4 ulubione filmy.
Matrix.

11. 4 ulubionych wykonawców muzyki.
Eee, tego. Rozumiem, że Hania śpiewająca swój przebój “Psi psi, psi psi, chmura na siusiulkach” się nie liczy?

12. 4 rzeczy, które robię po wejściu na internet.
W zasadzie z niego nie wychodzę… No ale niech będzie – ściąga się poczta, włącza się GG, zaglądam na bloga sprawdzić komentarze, odpalam Scrappasssion. A potem Newsgatora i ściągają się nowości blogowe.
A potem to już tylko F5.

13. 4 osoby, które zapraszam do zabawy.
Jeśli ktoś ma ochotę się wywnętrzyć, to niech się czuje zaproszony 🙂

10 Responses to “Zupełnie nie skrapowo”

  1. uwielbiam twoje poczucie humoru!!!
    a przy potrawach to powinny być od razu przepisy… ślinka mi leci, tak jakoś apetycznie tę tartę opisałaś… przy okazji poproszę przepis 😉

    coco.nut

  2. o kuraki przepis na tarte dawaj!!!!!!

    Nie wiem czy się czuć zaproszona czy nie, muszę to przemyśleć solidnie ahahahah

    Ponieważ ja się również trzymam kurczowo przydzielonych liczb, to mi sie bardzo podobało hehehe

    uhk

  3. no nie mak rano poczytać dobry materiał hahahahah

    pioseka Hani the best :d

    Ula jak się wyznaczysz to potem możesz mnie wyznaczyć hahahahaha

    ps. na tartę i ja bym przepis chciała… ahhahaha

    filka

  4. no, nie ma jak rano…..

    tak miało być :/
    chyba jeszcze śpię…

    filka

  5. hhahaha, Tores, ale mi humor z rana poprawiłaś 😉 a tarta to najlepsza z porami i serkiem lazur- mniammmmm… szkoda, że teraz nie mogę pleśniaków… To może faktycznie daj swój na warzywkową, co?

    k_maja

  6. K_maju – ja tam jem pleśniaki. Polskie sery pleśniowe są produkowane z pasteryzowanego mleka, taki jest wymóg, i nie zawierają niebezpiecznych bakterii. Pytałam też lekarki, mówi, żeby nie panikować i jak masz chęć, to zjedz 🙂

    Dobra, przepis. Baaaardzo skomplikowany! 🙂 Bierzemy opakowanie gotowego ciasta francuskiego (polecam z Netto), wyklejamy nim formę. Na to wykładamy obgotowane warzywa, np. dwie paczki mrożonych brokułów albo brokuły i fasolka szparagowa, albo co tam mamy. Trzy jajka rozbełtujemy z kubkiem śmietany 12%, można dodać trochę utartego żółtego sera, przyprawić solą/pieprzem i zalewamy. Na wierzch znowu żółty ser. Pieczemy ok.40 min w 210 stopniach. Potem zjadamy, uważając, żeby się nie poparzyć.

    Można też najpierw upiec sam spód i warzywa wyłożyć na już upieczony, tylko wtedy on się trochę przypala podczas zapiekania góry. Z drugiej strony – taki surowy może się nie dopiec do końca, bo mokre te warzywka. Więc jak kto woli.

    Trudne, nie? 🙂

    Madzia-

  7. Piosenka Hani suuuperowa!
    Ależ się uśmiałam ;P

    A z przepisem – mam nadzieje podołam 😉

    Niebiesko_Oka

  8. Też się uśmiałam, ale wpadam tu ze sprostowaniem.
    Pamiętam jeszcze jedno miejsce, w którym mieszkałaś, czyli Legnicką.
    4-te miejsce pracy jak najbardziej wpisałabym dom.
    A z filmami – co ze Star Trekiem? Nie wytrzymuje konkurencji Matrixa?
    Podpisano: Dociekliwa

    jo

  9. Nie liczę miejsc, w których mieszkałam miesiąc 🙂 I to były takie wczasy, nie?
    A dlaczego mam wpisywać dom jako miejsce pracy? Ja tu mieszkam.
    No i co tam Star Trek, nic nie wytrzymuje konkurencji z Matrixem. Matrix zmienił moje życie.

    A poza tym, o losie, nie należy się czepiać tekstów satyrycznych.

    Madzia-

  10. to ja na dobry początek po powrocie sobie strzelę taką spowiedz 😉

    lubię jak piszesz o sobie 😉
    Moze częsciej ?:)

    barbarella

Leave a Reply