Z okazji, że okleiłam sobie wreszcie pudełka po butach, w których przechowuję różne przydasie, i jestem z tego powodu szalenie dumna, zapraszam na wirtualne zwiedzanie mojego ulubionego miejsca na świecie – mojej pracowni 🙂 Będzie dużo zdjęć, nie wiem jednak, ile będzie na nich widać -pracownia jest bardzo wąska (ok.1.5×4,5 m) i strasznie trudno się ustawić, żeby zrobić fotki. W tym maleńkim pokoiku jest na dodatek dwoje drzwi i okno, więc naprawdę dużo miejsca nie zostaje. Całe zwiedzanie sprowadza się w sumie do stanięcia w jednym miejscu i obrócenia dookoła (nawet nie całkiem dookoła). Ale my tu gadu gadu, a goście czekają. Zapraszam 🙂
Wchodzimy – rzut oka na całość (przy biurku nie ma krzesła – od prawie dziesięciu lat używam wyłącznie siedzonka zwanego “klękosiadem” (KLIK) – genialne na kręgosłup):
Po lewej mamy od razu półki z albumami i książkami:
Za półkami jest szafa i szuflady, nieposprzątane, więc środka nie pokażę, ale na drzwiach wisi sztuka naiwna w kolorach intensywnych, poprawiając mi nieustannie nastrój. Za szafą zaczyna się punkt centralny – biurko!
Rzut ogólny:
Na wysuwanej półce na klawiaturę stoi pudło z papierami, na wysuwanej półce po prawej stronie (pod laptopem) jest pudło na ścinki. Poniżej, tam, gdzie standardowo jest miejsce na drukarkę – w głębi stoją trzy pudła z papierami w zasadzie nieużywanymi, a z brzegu leżą kolorowanki i kartki do rysowania dla Hani i Zuzi. Po lewej na dole, czego nie widać – poniżej małej szufladki (w szufladce taśmy ozdobne), gdzie w dawnych czasach stawiało się pudło stacjonarnego komputera, stoi moja walizka ze stemplami oraz pudełko do psikania farbami (widać je na pierwszym ogólnym zdjęciu):
Większa fotka – KLIK.
Biurko rozbudowane jest we wszystkie strony, również w górę, dzięki temu więcej rzeczy mam pod ręką bez wstawania:
Środkowa część biurka, a na niej od lewej: plastikowa teczka z rubonsami, szufladki z różnościami (farbki pękające, nożyczki ozdobone, mikrokulki, tusze, śmieci, pendrive, centymetr, temperówka, plaster…), stojak na listy, kubeczki z pisadłami, plastikowe pudełko ze stemplami drewnianymi, na nim drugie, ze stemplami gumowymi i najnowszymi zdjęciami. Piętro wyżej od lewej – zestaw plastikowych pudełek z nitami i jakimś żelastwem, na nim miś Duduś, za Pasiakowym kalendarzem plastikowe pudełka po czekoladkach z posegregowanymi kolorystycznie kwiatkami, potem płaskie pudełka z posegregowanymi ćwiekami, na końcu czerwona torebeczka z podręcznym zestawem skraperskim i zeszyciki do artjournalowania, klej UHU w sztyfcie, uff:
Większa fotka – KLIK.
Jeszcze piętro wyżej – zielone pudełka z Ikei (na CD), a w nich naklejki, papierki, tagi, ćwieki ozdobne, mgiełki, dabbery, tusze; w plastikowej małej teczce upchniętej po prawej stronie – małe stemple. Nad nimi – w plastikowych płaskich pudełkach kwiatki papierowe (hortensje), drewniane pudełko z koronkami, płaski kawałek styropianiu z powbijanymi ozdobnymi ćwiekami, dwa duże pudła wczoraj oklejone – na dole wstążki, na nim tekturki, po prawej dwa plastikowe pudełka z metalowymi duperelkami i tekturowe z pudrami do embossingu, w papierowej teczce upchnięte różne maski. Jeszcze wyżej jest szafka, w której głównie puste pudełka:
Większa fotka – KLIK.
Po lewej stronie biurka mam stojak na gazety, w którym stoją głównie alfabety, jakieś papierki podręczne. Na ścianie szafy powyżej widać dalszą radosną twórczość moich dzieci:
Prawa strona – plastikowy stojak na papiery, na nim pudełeczka i puszki (w nich głównie malutkie tekturowe wycinanki typu zębatki, zawijaski itp.), koszyczek z dratwami i kwiatkami, za nim pędzle w kubeczku. Na prawo pod ścianą tekturowy segregator ze ścinkami jednokolorowych papierów (posegregowanych kolorystycznie w plastikowych koszulkach), przed nim w białych pudełkach – na dole całe pudło odbitek, na nim papierki 15×15:
Dalej na prawo – na ścianie półeczka ze słoikami na guziki, zawieszone na niej w woreczkach strunowych (spięte na dużych albumowych kółkach) wstążki “zygzakowe” i szyfonowe w kropki (posegregowane kolorystycznie oczywiście…):
Koniec biurka, zaczyna się półka stojąca na komodzie – tam emigrują rzeczy, których rzadko używam, więc mogą być nieco dalej:
Zaczynając od góry – wystawka prac, bindownica, plus pooklejane pudełka, w których przechowuję mini albumy, poniżej pudła z nićmi, muliną itp. oraz lalka-głowonóg, którego tata przywiózł mi z NRD w głębokich latach siedemdziesiątych. Piętro niżej w pudełkach tekturowe alfabety, jakieś piankowe stemple, guziki, filcowe kształty, rozmontowane budziki, a w tych dwóch większych tekstylia, których zasadniczo nie używam, ale może się kiedyś przydadzą. Na dolnej półce rzeczy dziewczynek – ciastolina, akwarelki, suszące się ciastolinowe ciastka, pudełko z grami:
Tu się kończy ściana, następuje okno (za którym obleśny obdrapany mur, na szczęście drzewo zazwyczaj zasłania), na parapecie stoi drukarka i leżą skarby Haniowe, natomiast ze względu na to, że nie ma firanki ani zasłon postanowiłam inaczej zużytkować karnisz:
Większa fotka – KLIK
Bardzo mi się ten pomysł ekspozycji skrapów podoba, szkoda, że dopiero teraz na niego wpadłam, tyle czasu się miejsce marnowało.
Zwiedzanie właściwie się już kończy, przy drugiej ścianie stoi ikeowski stolik dla dzieci, a naprzeciwko biurka (czyli za moim plecami, jak siedzę) wisi plastikowy “segregator”, w którym trzymam stemple, żeby było łatwiej sięgnąć:
Większa fotka – KLIK
Dalej na tej samej ścianie są drugie drzwi, prowadzące bezpośrednio do pokoju dziewczynek, dzięki czemu nawet skrapując mam je na oku (albo one mnie).
Tak właśnie wygląda mój scraproom – uważam, że bardzo wygodnie sobie go urządziłam 🙂 Podobało się Wam?